Ofiary dla Larów
Pieśń o ojczyźnie
Od pola piosnka rozbrzmiewa;
nie wiem, co ze mną będzie…
„Chodź tutaj, czeskie dziewczę,
pieśń o ojczyźnie mi śpiewaj.”
Dziewczynka sierp odkłada,
patrzy i biegnie już,
na skraju pola siada
i śpiewa: „Kde domov můj”.
I teraz milknie. Łez pełne
oczy na mnie kieruje —
miedziaka mojego bierze
i niemo dłoń mi całuje.
{Das Heimatlied z cyklu Larenopfer, przeł. Andrzej Lam}
{Pierwodruk: „Księga obrazów. Ofiary dla Larów. Chrystusowe wizje”. Przeł. Andrzej Lam. Warszawa 2009}
Wiejska niedziela
W gospodzie na umytych deskach
bawi się młódź wesoła, głośna,
zgrubiała, mocna dłoń wyrostka
dziewuchy płowej rękę ściska —
i muzykanci grają skorzej
pieśń ze „Sprzedanej narzeczonej”.
„Przepijcie! Ja wam dzisiaj stawiam.”
Proboszcz. Zabawę lubi dobrą.
I gdy ślicznotki już po tańcach
zaprasza do swojego stołu,
na dworze wieczór zalśnił złotem
i w oknach śmieje się zuchwale.
{Dorfsonntag z cyklu Larenopfer, przeł. Andrzej Lam}
{Pierwodruk: „Księga obrazów. Ofiary dla Larów. Chrystusowe wizje”. Przeł. Andrzej Lam. Warszawa 2009}
Do Juliusa Zeyera
Ty jesteś mistrzem — wcześniej albo później
lud się zaprzęgnie do twojej kwadrygi;
sławiłeś jego sztukę i legendy szumne —
i z twoich pieśni wieje duch ojczyzny.
Twój lud ma rację — nie, aby przeszłością
już nasycony, rękę w kieszeń włożyć;
walczy dziś jeszcze, bić się musi ciągle,
dumny ze siebie, dumny z ojców swoich.
Lud twój nie pozwolił, by jego ideały
zostały przeniesione na daleką gwiazdę,
nieosiągalne, próżną budzące tęsknotę;
lecz upominasz, człowiek Wschodu prawy,
by i w najsroższej walce nie zapomnieć,
że sztuka ma też odetchnąć w Alhambrze.
{An Julius Zeyer z cyklu Larenopfer, przeł. Andrzej Lam}
{Pierwodruk: „Księga obrazów. Ofiary dla Larów. Chrystusowe wizje”. Przeł. Andrzej Lam. Warszawa 2009}
Superavit
Ślad nie może zginąć całkiem
wielkich czynów; świadczy o tym
zapalony stos w Konstancji;
bo z chrztu ognia wyjdzie zawsze
duch wysoki niezmożony.
Wszak i do nas z wielką siłą
reformator Hus przemawia;
trwożyć może nas nauka,
lecz z uznaniem się chylimy
przed potęgą geniusza.
Ten, którego sąd potępił,
w sercu czystym i głębokim
był o służbie przekonany —
i rozgorzał stos wysoki
jego sławy płomieniami.
{Superavit z cyklu Larenopfer, przeł. Andrzej Lam}
{Pierwodruk: „Księga obrazów. Ofiary dla Larów. Chrystusowe wizje”. Przeł. Andrzej Lam. Warszawa 2009}
Sfinks
Tak ją znaleźli, czaszka rozłupana,
w bezwładnej dłoni rury stal gorąca.
Tłum gapił się. Karetka przyjechała
i do miejskiego szpitala ją wiozła.
Tylko raz jeden oko otworzyła…
Ni listu, ni imienia, tylko suknia, szal;
A potem przyszedł lekarz, o coś pytał,
i potem ksiądz. — Milczała strasznie tak.
Lecz późną nocą chciała coś powiedzieć,
coś wyznać… Ale w sali nikt nie słuchał.
Rzężenie. — Potem zaraz ją wynieśli,
ją i jej ból. —
Na dworze pustka głucha.
{Sphinx z cyklu Larenopfer, przeł. Andrzej Lam}
{Pierwodruk: „Księga obrazów. Ofiary dla Larów. Chrystusowe wizje”. Przeł. Andrzej Lam. Warszawa 2009}
Kraj i Lud
Bóg miał dobry humor. Skąpić
to nie jego rzecz, doprawdy;
uśmiechał się: i z nicości
wstały Czechy, kraj bogaty.
Zboże jak stężone światło
lśni wśród gór z czupryną leśną,
a ciężarne owocami
o podpórki prosi drzewo.
Bóg dał chaty; pełne owiec
stajnie; dziewce hożej stanik
od przybytku prawie pęka.
Włożył także w szorstkie dłonie
sił niemało chłopcom dziarskim
i ojczystą pieśń — do serca.
{Land und Volk z cyklu Larenopfer, przeł. Andrzej Lam}
{Pierwodruk: „Księga obrazów. Ofiary dla Larów. Chrystusowe wizje”. Przeł. Andrzej Lam. Warszawa 2009}
Jar. Vrchlický
W wygodnym siedzę znów fotelu,
gdzie nigdy mi nie było źle,
a kędzierzawe chryzantemy
kołyszą się w weneckim szkle.
Czytałem jakieś wiersze z książki
dość długo; jakiż czas ten prędki!
I teraz w świetle zmierzchającym
odkładam ją, szczęśliwy, senny.
Zdaje się, boskie te problemy
zgłębiłem wreszcie ostatecznie —
czy coś wiedziały chryzantemy,
czy może Vrchlickiego wiersze?
{Jar. Vrchlicky z cyklu Larenopfer, przeł. Andrzej Lam}
{Pierwodruk: „Księga obrazów. Ofiary dla Larów. Chrystusowe wizje”. Przeł. Andrzej Lam. Warszawa 2009}
Malá Strana
Stare domy, strome ściany,
dzwon na wieży się odzywa —
w podwóreczka ciasne wnika
tylko nieba skrawek mały.
Na kolumienkach u bramy
kupidynki mdło się śmieją,
na dachach różyczki wieńczą
wielkie barokowe wazy.
Pajęczyna się beztrosko
snuje. Słońce czyta skrycie
jakieś słowa tajemnicze
pod kamienną Matką Boską.
{Auf der Kleinseite z cyklu Larenopfer, przeł. Andrzej Lam}
{Pierwodruk: „Księga obrazów. Ofiary dla Larów. Chrystusowe wizje”. Przeł. Andrzej Lam. Warszawa 2009}